wtorek, 10 listopada 2015

Chorowitek.

     Oj dawno nas nie było. Niestety w dalszym ciągu czas upływa pod znakiem chorób. Mały dostaje kolejny antybiotyk. Próbowaliśmy walczyć z zapaleniem lewego uszka lekami przeciwzapalnymi i kroplami ale niestety nie pomogło. Oczywiście nie obyło się bez przygód z lekarzami, tydzień temu w piątek w nocy wylądowaliśmy na pogotowiu bo jednak nasze doraźne leczenie nie pomogło. I pani doktor przepisała antybiotyk, który jak we wtorek stwierdziła nasz Pani laryngolog na ucho to średnio pomaga. W ogóle z naszą służba zdrowia to niełatwo się współpracuje. Po wypisie ze szpitala dostaliśmy skierowanie na kontrolę w poradni laryngologicznej za trzy dni. Taaaak ciekawe gdzie w tak krótkim czasie można się zarejestrować na NFZ??? No i oczywiście poznaliśmy kolejnego specjalistę w ramach prywatnej opieki zdrowotnej.
Nie pomaga mu ciągły katar - prawdopodobnie od ząbków (bo te chyba postanowiły wyjść wszystkie naraz). Na razie  idą na górze są już jedynki i dwójki, bardzo blisko do wyrznięcia trójek i czwórki gdzieś w połowie dziąsełek. Cierpi dziecię niesamowicie. Chociaż uważam, ze na to co bidul przezywa i tak jest super radosnym i z wielkim zainteresowaniem odkrywającym świat maluchem. Bardzo szybko już czworaczkuje i wstaje przy wszystkim co się da. Jego ulubione słowo to "da, da" w znaczeniu daj. No i zaczął mówić "tata" wydaje mi się, ze używa tego słowa świadomie. na mam pewnie jeszcze trochę poczekam.
Naszym słabym punktem od czasu pobytu w szpitalu są noce. Od 16 października nie było nocy, żebym przespała ciągiem dłużej niż 1,50 godziny a często od 1 w nocy nie śpię już wcale. małemu przeszkadza katar i wybudza się pomaga tylko moje lulanie. Mam nadzieję, ze to minie wraz z katarem bo jestem już bardzo zmęczona. Ale to nic w porównaniu z najpiękniejszym uśmiechem świata, który wita mnie co rano ;-).