piątek, 26 sierpnia 2016

Kocham.

     Moje Małe Życie skończyło półtora roku. Jest tak radosnym i pogodnym dzieckiem, że codziennie nie wierzę, że tak można. :-) - chociaż też tak raczej mam.
było u mnie źle. Bardzo. ochłonęłam trochę ale bardziej postanowiłam , że będę się cieszyć Skarbem. Kryzys w związku od roku nieprzerwanie trwa. Toczy się taką sinusoidą  - przywykłam. 
Tak czasem myślę czy tylko ja tak mam, ze mi nie brakuje wyjść, spotkań ze znajomymi  - takich codziennych. Ja mogę być cały czas Tylko z Małym i zawsze mamy co robić i jak Go nie ma przy mnie 5 minut to tęsknię tak, że aż boli.
Dziecię moje zachwyca co chwila i zaskakuje na każdym kroku. Trochę mi szkoda i żal, że M tego nie widzi bo od czerwca nie ma g w naszym życiu prawie wcale. Pracuje - wiem, ale mało robi aby to zmienić. no ale  trzeba umieć wybrać. ja już nie naciskam.
A Mały gada jak szalony. Gdzieś w okolicach roku naśladował już wszystkie dźwięki z książeczek OnoMaTo i  większość z księgi dźwięków. Dziś najczęściej wypowiadanym słowem jest tlaktor i zaraz potem tepta (przyczepa) to dwa najważniejsze dla Młodego sprzęty w naszym gospodarstwie. Nawet gdy dostaje zabawkę traktorek to zaraz upomina się o teptę. Przy czym tepta to także każdy inny sprzęt rolniczy zaczepiony do traktora. Ulubionym zajęciem jest karmienie krów i zbieranie z babcią jajek. ja boję się wszelkiego ptactwa więc nie wiem po kim ta miłość do kur. Ps. zna wszystkie okoliczne domostwa z kurami i wie gdzie mu która ciocia pozwoli zbierać jajka. kabaret normalnie.
Mówi bardzo dużo zrozumiałych słów i sporo we własnym języku. Ja uwielbiam jego sklapki - czyli skarpetki. Poza tym:
mama, mami , a jak mu zwracam uwage to mamoooooo
tati tata i tatuś
babi baba - to baba i dziadek ;-)
i tak mówi pięknie usiąść
na siebie m.ówi sin Anton :-) 
dip - dżip
mama Ata - mama Agata
uju uju - to bujawka
Aga Agi to jego ukochana ciocia
buba bułeczka
jedzienie to am albo obid
jaba  to baja 
sim to miś
fafa - żyrafa i  nie wiem dlaczego też Anioł
nienia - do widzenia ale też dzień dobry  
aku - dziekuję
ak - tak
kamkim - kamyk
kaki - kij
babubabu - piasek, plaża , każda górka 
kapka - koparka
zna nawet dwie liczby - tsi i osiem
bibi - buty
i ciągłe siam. najczęściej przy jedzeniu - hmm- no ale co poradzić je sam 
komp komp to kąpiel - przy czym w wanie ląduje duużo rzeczy, które nie koniecznie powinny.
Generalnie gada gada gada. Powtarza wszystko ale poproszony odpowiada nie i bawi się dalej.
    Trochę się buntuje. Dziś w sklepie chciał traktor.  A mama nie kupiła i płakał a właściwie krzyczał. Ale nie chcę żeby było tak, ze mu kupuje co chce. 
Ale fajnie sobie żyjemy. Ganiamy motyle (tyki), leżymy w trawie (lubi bo mi gili gili w ucha). Półkilometrowe spacery trwają czasami godzinę bo Mały musi obserwować każdego ślimaka (maki) i robaczka. Jest w nim ogromna radość i empatia. Znają go wszyscy. Z każdym się wita i do każdego cieszy.
No poza osobami w lekarskich fartuchach. Bo zdrówko szwankuje. Ale trzeba się cieszyć tym co dobre.
Kocham, kocham, kocham.


środa, 6 lipca 2016

Kocham.

     Jesteśmy, rośniemy kochamy, gadamy bez opamiętania.
Musze tu jakiś słownik małego stworzyć. Korzystam, każdą sekundę wyciskam jak cytrynę bo od jesieni do pracy wracam. I już tęsknię.
Mamo słyszę jakieś 100 000 razy dziennie. Drugie Tyle "Mami i Tati"i trzecie "siam".

środa, 6 kwietnia 2016

Bociany doleciały.

    Do mojej młodszej siostry - ciąża. Do szwagierki - adopcja. Za niedługo wylądują u drugiej szwagierki a moje niby dotarły z tej Afryki i zamieszkały w swoim gnieździe na podwórku ale nic z tego znowu. 
Uparcie wspieram firmy produkujące test owulacyjne i ciążowe. A niedługo zasię szeregi w jakimś domu dla nerwowo chorych. Moja naiwność, ze już teraz będzie dobrze, ze zaraz drugie dziecko i będą razem się wychowywać, że już tyle się naczekaliśmy, że wystarczy. 
Wcale nie łatwiej czeka się na drugie dziecko. Ani trochę. Tak samo boli. Tak samo ściska w sercu i tak samo rzuca co miesiąc na kolana. Może o tyle inaczej, że bardzo szybko trzeba te kolana otrzepywać i podnosić głowę. I czas nabiera takiego tępa, ze przeraża. 
wiem, ze jest wiele kobiet, które chciałyby być w mojej sytuacji. Wiem i doceniam swój skarb. Ale boli i tak.
Synek to światełko życia mego. 
Dodatkowo dobija mnie to co się dzieje w naszym kraju w polityce. Jak niby po stracie wyczekiwanego dziecka mam iść i tłumaczyć się, ze go nie zabiłam, Że chciałam, czekałam, pragnęłam a odeszło? Nie pojmuje.

niedziela, 20 marca 2016

Bociany.

     Widziałam dziś dwie pary lecących bocianów :-)). Niestety nie do mnie leciały. Pomyślałam o tych wszystkich, którzy też czekają i mam nadzieję, ze dolecą do Nich te klekoty ;-)
My ząbkujemy. Nie jest łatwo ale trzeba przetrwać. 
Wczoraj moje dziecię zrobiło pierwsze samodzielna, świadome kroki. Zupełnie zupełnie samiuśki. popłakałam się z dumy. Tak bardzo Kocham.

sobota, 5 marca 2016

Marzenia się spełniają ;-)

SCENA I

Matka pedantka wypucowała mieszkanie. Lustra lśnią dawno nieoglądaną czystością. Podpełza do największego mały Człowiek i daje kumplowi soczystego buziaka. I głaszcze go i "cacy robi". Mama patrzy na tatę, uśmiecha sie i mówi: "zawsze o tym marzyłam".

SCENA II

Wieczór, Mały Człowiek zasnął, godzina 20. Zapowiada się miły seans filmowy. Z sypialni Malucha wychodzi zadowolony tata i nagle krzyk i rzuca mięsem :"K...a!". Mama pędzi z kuchni zobaczyć co się stało a tata siedzi na kanapie z klockiem w ręku i z czułością stwierdza:"Zawsze o tym marzyłem."

Tak mało a cały świat.

czwartek, 3 marca 2016

Spotkanie mam i dzień świstaka

    Od kilku tygodni usiłuję umówić się z koleżanka I - mamą siedmiomiesięcznej królewny. I niestety było już blisko blisko i okazało się, ze i przeprowadziła się do kawalerki i teraz nijak się spotkać bo jak jej L śpi to mój grasuje i na odwrót. I niby można bo czemu nie a jednak się nie da. Nie jestem panią własnego czasu.
    Pytanie M. "Co jutro robisz"? To co wczoraj tydzień temu i dwa i miesiąc i pół roku. Trochę mnie to uspokaja a trochę przeraża, ze niemal z półgodzinną dokładnością wiem co będę robiła jutro, pojutrze, za tydzień o tej i o tej godzinie. Jeszcze niedawno byłam w stanie pakować się i dopiero ustalać cel wyjazdu. Potrafiłam ogołocić konto w kilka minut kupują kilka par butów (ps. od dwóch lat kupiłam tylko kilka par - to największy odwyk). Żyłam tym co dziś teraz zaraz. Pracowałam po 20 godzin na dobę i to latami nie chwilę. 
A dziś? A dziś mam coś czego nie oddałabym za nic. I kogoś kogo kocham jak nigdy. Czy mi czasem zal? Tak. Czy żałuję - nigdy!
   

środa, 2 marca 2016

Hej ho hej ho do pracy?

No właśnie od kilku tygodni kołacze mi się po głowie ta myśl. Czy wrócić do pracy. Teoretycznie nie mam dokąd wracać bo przed zajściem w ciążę nie pracowałam zawodowo i teoretycznie nie muszę. Ale budujemy dom i w sumie by się przydało. Ale męża i tak nie ma prawie w domu a niedługo sezon i nie będzie go w ogóle i jeszcze mnie ma nie być. Ale im dłużej będę zwlekać tym zapewne trudniej będzie mi wrócić. No znaleźć pracę. Więc stanęło na ty, ze szukam pracy docelowej. Nie takiej aby iść tylko takiej, którą naprawdę będę chciała podjąć. Jak będę musiała pewnie łatwiej i szybciej podejmę decyzję. Tylko czy jesteśmy na to gotowi? Milion pytań i milion wątpliwości. 
Tymczasem prawie wyszły Małemu czwórki. Wszystkie na raz. Znosi to bardzo bardzo dzielnie. Kochany Mały Człowiek.

czwartek, 11 lutego 2016

Mamy rok.

     Dokładnie dwie minuty temu w tamtym roku usłyszałam pierwszy krzyk :-). Oj ile tych krzyjków i płaczu było później :-).
Myślę, ze synek zadowolony póki co z tego dnia. Dawno już nie było tyle czasu spędzonego we troje. Wspólne powolne śniadanko, spacerek. Mały w niewniebowzięty, że tatuuu jest z nami tyle czasu. Uważam, ze to najlepszy prezent jaki mogliśmy mu sprawić. Za nami pierwsza od baaardzo dawna tak spokojne noc. Tylko jedno przebudzenie na mleczko i dalej sen od 20 do 8 rano. Cudnie. 
W życiu nie myślałam, ze można aż tak kochać. 
Po drzemce dalej wspólne zabawy. no i nianiam. Muszę chyba pochować owoce z pola widzenia bo jak mówię, ze idziemy jeść to zasuwa do szafki na której stoją i pokazuje i woła "nianiam". Chociaż każde inne nianiam też znika w okamgnieniu. Zwłaszcza pieczony przez mamę chlebek ;-).

środa, 10 lutego 2016

....

      Piątkowa wizyta odbyła się dopiero wczoraj. Nasz lekarz niestety pomóc nam już nie może bo nie wie jak :-(. Skierował nas do kliniki leczenia niepłodności. jakiś czas temu obiecałam sobie, ze noga moja tam nie postanie. I dotrzymam słowa. Maż chce próbować. nie mogę mu zabronić. Szkoda, ze nie chce mnie zrozumieć. Eh. Dziwne to wszystko i takie wydaje mi się dziś niesprawiedliwe. 
Tymczasem jutro minie rok, odkąd moje serce żyje poza moim ciałem. Kocham najbardziej na świecie.

piątek, 5 lutego 2016

Poczekaj a zobaczysz....

     Ostatnio ciągle wszyscy pytają "A chodzi już?".  - Nie i w sumie nie wyraża chęci.  - O to poczekaj aż zacznie to zobaczysz.
I tak w sumie ciagle na cos czekam i mam zobaczyć. Od kiedy poinformowalismy o ciąży.
Już na początku:
- Teraz to Ci się zaczną mdłości i w ogóle humory i zachcianki.  (trochę było, ale bez przesady)
- "Kopie?" No jeszcze nie. "O to poczekaj dopiero da ci popalić. Jak nie będziesz mogła oddychać."
Niestety Mały był chyba wyjatkowo spokojny bo ani razu mnie nie kopnął tak, ze zabolało. Tylko sobie pomalutku plumkał.
- "Boisz się porodu?" No trochę tak. Ale chyba do przeżycia bo jednak dzieci się rodzą. "Poczekaj a zobaczysz" No zobaczyłam a raczej poczułam dość boleśnie".
- "Jak Mały". No jak to noworodek je i śpi. "Poczekaj a zobaczysz." - ???
- "Raczkuje" No tak ma 7 miesięcy więc tak. "O to teraz będzie..."- ???
- "Zmartwienia, teraz? Poczekaj aż pójdzie do gimnazjum>" WTF? No to  mam dużo czasu.

Ciekawe ile ludzie mają do powiedzenia na temat wychowania innych dzieci. ja jakoś nigdy specjalnie nie zabierałam głosu w tych sprawach. No ale w sumie: "będziesz miała swoje to zobaczysz". No i teraz mam i dalej średnio mnie interesuje jak inni wychowują swoje dzieci.Już przywykłam, ale na początku bardzo mnie irytowały uwagi typu: "A co mu będzie od kostki czekolady? mama nie da? Baba da.- Ale on ma alergie na mleko. aaaaaa
- Na dwór z nim nie idziesz. - Katar ma a przecież ciągle pada i wieje, ze chyba wózek porwie. - Trzeba go hartować.>????!!!




środa, 27 stycznia 2016

Otrzepujemy kolana.

     Wstajemy, otrzepujemy kolana poprawiamy koronę i do dzieła. Tylko co ja mam zrobić???
Czekamy na wizytę niestety dopiero piątek w przyszłym tygodniu :-(.
Ostro mnie sponiewierała ta niepłodność nieproszona. Mimo, że jest Malutki nigdy mnie tak jeszcze nie ogłuszyła i nie wyłączyła z życia. Takie rzeczy nie powinny zdarzać się nikomu. Trudne dni za mną ale nic zmienić nie mogę. Jakże się łudziłam, ze  teraz wszystko będzie już z górki (no bo ile można). Że nowy dom a w nim dwoje -troje dzieci. Ja już w wyobraźni żyłam tym życiem z cała gromadka. Zawsze mówiłam, ze "jak dzieci podrosną" nie jak "Antek". A tu bolesna weryfikacja planów. Wiem, co usłyszę u lekarza, zresztą ostrzegał, ze może tak być. Ale postaram sie cierpliwie (?!?) poczekć.
Tymczasem gdyby któraś z Was miała jakiś sprawdzony sposób na katar u dziecka to poproszę bo mi już ręce opadają. 

czwartek, 21 stycznia 2016

Co dalej?

     Odebraliśmy wyniki, jest gorzej niż źle. Nie wiem co robić, nie mam siły dziś o tym myśleć.

wtorek, 19 stycznia 2016

Nowy Rok, Nowa Nadzieja.

     Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Już na sali poporodowej, gdy patrzyłam na mojego malucha chciałam drugi dziecko. Postanowiliśmy, że zaczniemy starać się o rodzeństwo dla synka gdy tylko będzie to możliwe. I tak się staramy od prawie pół roku. I nic. Cały koszmar zaczął się na nowo. Monitoring cyklu, badanie hormonów, teraz czekamy na wnyki męża. I tu mam największe obawy. Bo niby po zabiegu parametry się poprawiły ale o jakieś 0,5% a zaczynalismy od zera :-(. Stwierdzam wiec, ze Mały jest wymodlonym w Watykanie cudem. Wyniki w czwartek. Zwariuje do tego czasu.
i ZNOWU IRYTUJĄ MNIE PYTANIE : "Kiedy drugie?" Chyba juz czas? Czy ja wiem - raczej ludzie nie decydują sie tak szybko.
Padło pytanie: "Co jeśli sie nie uda?Jeśli bedzie coś nie tak? Ja już nie mam siły ciagać sie po lekarzach."
on: Porozmawiamy o adopcji!!!!!!! - jednak cuda dzieją się codziennie.
W rodzinie zostaliśmy uznani za dziwadła gdyż uwaga uwaga: Nie wyprawiamy Małemu ROCZKU. Będziemy my i On. Juz mi zbrzydło tłumaczenie, ze Mały się meczy, źle znosi takie imprezy, ze dla Niego za dużo bodźców i później kilka dni odchorowuje. Nie zrozumiał absolutnie nikt. Na stwierdzenie "I tak przyjadę" Odpowiadam, ze nas niestety nie będzie w domu. Wiedziałam, ze nie będzie łatwo ale nie , ze aż tam.
Tymczasem mamy już 8 zębów i kolej ne zapalenie ucha :-(. 
Potrzymajcie proszę trochę kciuki. 
I polecam film "Moje córki krowy". Każe się zastanowić nad tym co w życiu ważne.