środa, 27 stycznia 2016

Otrzepujemy kolana.

     Wstajemy, otrzepujemy kolana poprawiamy koronę i do dzieła. Tylko co ja mam zrobić???
Czekamy na wizytę niestety dopiero piątek w przyszłym tygodniu :-(.
Ostro mnie sponiewierała ta niepłodność nieproszona. Mimo, że jest Malutki nigdy mnie tak jeszcze nie ogłuszyła i nie wyłączyła z życia. Takie rzeczy nie powinny zdarzać się nikomu. Trudne dni za mną ale nic zmienić nie mogę. Jakże się łudziłam, ze  teraz wszystko będzie już z górki (no bo ile można). Że nowy dom a w nim dwoje -troje dzieci. Ja już w wyobraźni żyłam tym życiem z cała gromadka. Zawsze mówiłam, ze "jak dzieci podrosną" nie jak "Antek". A tu bolesna weryfikacja planów. Wiem, co usłyszę u lekarza, zresztą ostrzegał, ze może tak być. Ale postaram sie cierpliwie (?!?) poczekć.
Tymczasem gdyby któraś z Was miała jakiś sprawdzony sposób na katar u dziecka to poproszę bo mi już ręce opadają. 

czwartek, 21 stycznia 2016

Co dalej?

     Odebraliśmy wyniki, jest gorzej niż źle. Nie wiem co robić, nie mam siły dziś o tym myśleć.

wtorek, 19 stycznia 2016

Nowy Rok, Nowa Nadzieja.

     Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Już na sali poporodowej, gdy patrzyłam na mojego malucha chciałam drugi dziecko. Postanowiliśmy, że zaczniemy starać się o rodzeństwo dla synka gdy tylko będzie to możliwe. I tak się staramy od prawie pół roku. I nic. Cały koszmar zaczął się na nowo. Monitoring cyklu, badanie hormonów, teraz czekamy na wnyki męża. I tu mam największe obawy. Bo niby po zabiegu parametry się poprawiły ale o jakieś 0,5% a zaczynalismy od zera :-(. Stwierdzam wiec, ze Mały jest wymodlonym w Watykanie cudem. Wyniki w czwartek. Zwariuje do tego czasu.
i ZNOWU IRYTUJĄ MNIE PYTANIE : "Kiedy drugie?" Chyba juz czas? Czy ja wiem - raczej ludzie nie decydują sie tak szybko.
Padło pytanie: "Co jeśli sie nie uda?Jeśli bedzie coś nie tak? Ja już nie mam siły ciagać sie po lekarzach."
on: Porozmawiamy o adopcji!!!!!!! - jednak cuda dzieją się codziennie.
W rodzinie zostaliśmy uznani za dziwadła gdyż uwaga uwaga: Nie wyprawiamy Małemu ROCZKU. Będziemy my i On. Juz mi zbrzydło tłumaczenie, ze Mały się meczy, źle znosi takie imprezy, ze dla Niego za dużo bodźców i później kilka dni odchorowuje. Nie zrozumiał absolutnie nikt. Na stwierdzenie "I tak przyjadę" Odpowiadam, ze nas niestety nie będzie w domu. Wiedziałam, ze nie będzie łatwo ale nie , ze aż tam.
Tymczasem mamy już 8 zębów i kolej ne zapalenie ucha :-(. 
Potrzymajcie proszę trochę kciuki. 
I polecam film "Moje córki krowy". Każe się zastanowić nad tym co w życiu ważne.