Dopadły nas choróbska :-(. Maż z grypą żołądkowa, ja z katarem i bólem gardła a Małemu na potęgę rosną górne trójki.
Ale to nic. Jest w nas jakaś magia, mąż dużo czasu w domu. Choinka się świeci (ps. bałam się ale Mały ma ją w nosie - nie zrobiła na nim ŻADNEGO wrażenia). Jak tego nie zatracić, jak zatrzymać ten magiczny czas w sercach.Wiem, że nie ma na to recepty a tak bardzo nam to potrzebne. Był przez te dni spokój, było dużo gości (to akurat Malutki trochę odreagowywał w nocy), sporo czasu razem. Zobaczymy jak się dalej to nasze życie wspólne potoczy, ale w Nowy Rok wkraczamy z masą dobrych chęci, wieloma postanowieniami i nadzieją.
Dzieć rozwija się w tempie oszałamiającym. Potrafi wygłaszać kilkunastominutowe monologi do np. łyżeczki. Oczywiście z odpowiednia mimiką, gestykulacja i modulacją głosu - a ja mogę patrzeć na Niego godzinami i jestem coraz bardziej zachwycona, zakochana i dumna.