Dokładnie dwie minuty temu w tamtym roku usłyszałam pierwszy krzyk :-). Oj ile tych krzyjków i płaczu było później :-).
Myślę, ze synek zadowolony póki co z tego dnia. Dawno już nie było tyle czasu spędzonego we troje. Wspólne powolne śniadanko, spacerek. Mały w niewniebowzięty, że tatuuu jest z nami tyle czasu. Uważam, ze to najlepszy prezent jaki mogliśmy mu sprawić. Za nami pierwsza od baaardzo dawna tak spokojne noc. Tylko jedno przebudzenie na mleczko i dalej sen od 20 do 8 rano. Cudnie.
W życiu nie myślałam, ze można aż tak kochać.
Po drzemce dalej wspólne zabawy. no i nianiam. Muszę chyba pochować owoce z pola widzenia bo jak mówię, ze idziemy jeść to zasuwa do szafki na której stoją i pokazuje i woła "nianiam". Chociaż każde inne nianiam też znika w okamgnieniu. Zwłaszcza pieczony przez mamę chlebek ;-).