sobota, 19 grudnia 2015

Dziecko kontra telewizor.

     No nie taki już mały ten mój Mały :-) 10,6 kg szczęścia i chodzącej Miłości. No jeszcze nie chodzącej ale przymierzającej się do tego coraz bardziej. Mój Człowieczek, jest z nami już tak długo a ja czasami nadal nie wierzę, ze go mam. Tak się boje, ze mogłoby stać się coś złego. Że nie zasłużyłam na tyle szczęścia i na tak ogromna bezwarunkową i bezinteresowną miłość. Widzę ją w każdym spojrzeniu mojego maluszka. Jego oczka aż się śmieją gdy w nie patrzę. W ogóle to On bardzo lubi jak patrzy Mu siew  oczka i uśmiecha do Niego. 
Od początku pojawienia się Małego postanowiliśmy, ze będzie on beztetlewizyjny. Ja z tej rozrywki korzystałam tylko gdy chciałam obejrzeć jakiś film w internecie mąż zaś głównie oglądał wiadomości wiec wielkim wyrzeczeniem to dla nas nie było. Widziałam bardzo dużo dzieci, które rodzice od maleńkości (4 - 5) miesiąc ) parkowali przed telewizorem, żeby tylko mieć chwilę dla siebie. Już w ciąży interesowałam się tym tematem i wiem, że telewizja ma bardzo niekorzystny wpływ na rozwój układu nerwowego maluszków. Największy problem jest oczywiście z dziadkami (rodzicami męża), u których on przecież nawet nie patrzy, ale nie są w stanie wyłączyć tego grającego pudełka. Niektórzy znajomi również zarzucają nam, ze ograniczamy Mu możliwości poznawcze (???!!!) ale to chyba żeby samych siebie usprawiedliwić. A ja widzę jak wspaniale rozwija się moje dziecko. Dziennie spędzamy ok 3 godzin na czytaniu książeczek i Mały na prawdę siedzi i słucha. Fakt, że przy setnym czytaniu Lokomotywy (to jego ulubiony wierszyk - zaczęłam mu czytać jak miał tydzień) trochę się męczę ale On się tak bardzo cieszy. I myślę, ze dzięki temu jest bardzo gadatliwy (no może też trochę po mamusi). Od samego rana buzia mu się nie zamyka, a najlepsze jest to, ze on prowadzi poważne dyskusje z minami i modulacją głosu włącznie. Wygląda to bardzo pociesznie. A najfajniej gdy "rozmawia" z psem.
Kocham to Moje dziecko Bezgranicznie. I słońce dziś wyszło i spacer był. Pogoda za oknem i jakoś w duszy mi spokojniej. Niedługo wyruszamy do "babubabu babu!". Miłej soboty.

2 komentarze:

  1. Przyznam, że ja się złamałam. Zdarza mi się włączyć telewizor, ale na chwilę jak już nie działa nic innego, albo jak większość dnia jestem sama. Na szczęście tv nie jest dużo i Synek niezbyt się interesuje. Babcię już nauczyłam. Za to dla dziadka posadzenie Młodego przed ekranem to jest forma zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tygrys to urz duży chłopak więc trochę mu nie zaszkodzi. A nie interesuje go bo nie jest uzależniony od tego magicznego pudełka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń