Piątkowa wizyta odbyła się dopiero wczoraj. Nasz lekarz niestety pomóc nam już nie może bo nie wie jak :-(. Skierował nas do kliniki leczenia niepłodności. jakiś czas temu obiecałam sobie, ze noga moja tam nie postanie. I dotrzymam słowa. Maż chce próbować. nie mogę mu zabronić. Szkoda, ze nie chce mnie zrozumieć. Eh. Dziwne to wszystko i takie wydaje mi się dziś niesprawiedliwe.
Tymczasem jutro minie rok, odkąd moje serce żyje poza moim ciałem. Kocham najbardziej na świecie.
Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię rozumiem! My w klinice niepłodności byliśmy tylko raz - lekarz powiedział nam to, co sami dobrze już wiedzieliśmy, że naturalnie nie mamy szans. I też nie chciałam tam jechać, bo w głowie miałam już adopcje. Zrobiłam to dla męża. I też nie mogłam zrozumieć swojego męża. A on mnie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że u Was tak teraz jest.. Trzymam kciuki byście odnaleźli wspólną drogę.
Szukamy, szukamy i staramy sie przy tym nie kłócić ale to trudna sprawa. Zresztą wiesz Sama.
UsuńA może jeszcze u jakiegoś innego lekarza spróbować, skoro ten już nic nie poradzi? Wiesz, czasami ktoś spojrzy na problem inaczej, świeżym spojrzeniem, zleci inne badania - i udaje się.
OdpowiedzUsuńA dla Twojego Serduszka - wszystkiego najlepszego ! :*
To już kolejny i kolejny lekarz.
UsuńDziękujemy, życzenia przekazane. :-)
Mam nadzieję, że znajdziecie wspólną drogę.
OdpowiedzUsuńWszystkiego, co najlepsze dla Synka.
Oby tak było. Ale i tak jest spokojniej niż dwa lata temu.
UsuńDziękujemy za życzenia.
Wiem co czujesz.. moja każda wizyta w klinice nieplodnosci Novum kończyla się placzem.. a co za tym idzie wykanczala mnie jeszcze bardziej. Nie dziwnie się ze masz uraz to tak bardzo niszczy psychikę.. no ale co, w cos trzeba wierzyć :/
OdpowiedzUsuńSprobuj iść do innego lekarza, do innego miasta... walcz! Nie poddawaj się!!!
Ja się nie poddałam. Ja tylko znalazłam inną drogę. Musze tylko sprawić żeby mąż chociaż chciał jeden krok ze mną na niej zrobić.
Usuń